Mural – nazwa pochodzenia hiszpańskiego oznaczająca monumentalne, naścienne malowidło.
autorka Dziewczynki z Konewką: Natalia Rak
Właściwie to nie wiadomo kiedy wrosły w nasze otoczenie, a może dlatego nie wiemy kiedy pojawiły się w naszym środowisku bo zawsze w nim funkcjonowały…
Murale w krajobrazie polskich miast funkcjonują od dawna. W dobie PRL-u zasadniczo tyczyły ważkich i podniosłych zagadnień związanych z funkcjonowaniem socjalistycznej Ojczyzny. Swoje murale/ściany posiadały ważne zakłady pracy, banki, firmy ubezpieczeniowe. Przedsiębiorstwa będące własnością państwa (często krajowi monopoliści) nie potrzebowały dodatkowego wsparcia, upowszechnienia czy reklamy, a naścienne „malowidła” miały wówczas za zadanie podkreślić ich rolę społeczną i kształtować pozytywny wizerunek określonych podmiotów i zdarzeń.
W moim mieście do dnia dzisiejszego zachowały się naścienne relikty przeszłości. Aktualnie są w opłakanym stanie i z trudnością można rozszyfrować przesłanie jakie niosły w czasach swej świetności.
Aktualnie murale dotyczą wszystkiego… Od ważnych i nietuzinkowych wydarzeń zaczynając, a kończąc na miejscowych sympatiach i animozjach. Często stanowią wyraz frustracji na otaczającą rzeczywistość, niekiedy są oznaką wandalizmu i złych emocji, innym razem stanowią nową formę oznakowania przedsiębiorstwa, ale najczęściej są po prostu pięknymi malowidłami w skali makro:-) W niebanalny sposób ubarwiają naszą rzeczywistość i nadają zwykłym miejscom niepowtarzalny urok i charakter. Za sprawą murali szare i monotonne blokowiska nabierają koloru i zyskują nowy wizerunek. Murale bawią, skłaniają do refleksji, podkreślają charakter lub wyjątkowość danego miejsca, i przede wszystkim cieszą oczy oglądających.
Białystok jest miastem, które słynie z pięknych murali wykonanych przez miejscowych jak i zagranicznych twórców.
Najbardziej popularnym i spektakularnym muralem jest dzieło w centrum miasta – Dziewczynka podlewająca drzewo. Jest to mural, który w wyszukiwarkach pojawia się jako pierwszy i chyba jest najbardziej kojarzony przez znawców tematu, ale czy jest tym naj… Rzecz gustu oczywiście.
Mnie osobiście najbardziej zainteresowały murale i graffiti dotyczące pewnego, wielbionego klubu sportowego o wdzięcznej nazwie Jagiellonia:-) Ciekawe są z tego powodu, że dowody sympatii względem klubu spotkać można niemalże na każdym kroku i pokrywają one wszelkie, dostępne powierzchnie zaczynając od garaży i klatek schodowych, poprzez małe ścianki, na ogromnych powierzchniach kończąc:-) Autorzy najczęściej nieznani, ale pełni pasji i zaangażowania. Wzór zasadniczo jest jeden, hasło również, ale pokazane na tysiące sposobów o różnym stopniu wrażliwości, zdolności artystycznych, a przede wszystkim fantazji… A z resztą co ja tu będę wypisywać, oceńcie sami:-) ich rozmach i serce autorów przelane, przepraszam przesprejowane w wielokrotnie powtarzanej frazie JAGIELLONIA!!!!!!!!!!
Ja osobiście spośród wszystkich murali i graffiti jakie obejrzałam i odszukałam w swoim mieście najbardziej lubię i cenię te niepozorne, maleńkie, które niebawem mogą bezpowrotnie zniknąć z miejskiej przestrzeni. Dla mnie to takie perełki ulicznej twórczości i ich zniknięcie będzie wielką stratą…